Nie uwierzysz, jak różne są te rynki zagraniczne

Nie uwierzysz, jak różne są te rynki zagraniczne

Węzeł źródłowy: 3082693

Kanada ma krótsze warunki kredytu hipotecznego, co obecnie zmusza ludzi do przeprowadzek. Tymczasem w Australii większość kupujących nawet nie korzysta z usług agentów.

W tym tygodniu Inman Connect New York NA ŻYWO! Poczuj puls branży nieruchomości osobiście lub dołącz do nas z dowolnego miejsca na świecie — przyszłość nieruchomości kształtuje się już teraz. Zdobądź swój wirtualny bilet tutaj.

Czytelnicy Inmana są na ogół zaznajomieni ze szczegółami amerykańskich transakcji na rynku nieruchomości. Domy rosną w górę w wielu serwisach wystawiających ogłoszenia (MLS), a sprzedawcy płacą prowizję (co najmniej Na razie) i agenci dzielić te prowizje.

Jednak we wtorek po południu w Inman Connect New York para agentów z różnych krajów podzieliła się tym, w jaki sposób ich rynki różnią się od Stanów Zjednoczonych, a różnice są ogromne. Chociaż niektóre rynki zagraniczne oferują lekcje tego, co Stany Zjednoczone mogą zrobić lepiej, wiele wydarzeń za granicą może również uszczęśliwić amerykańskich agentów ze względu na sposób, w jaki system działa w kraju.

Australia

Michael Sheargold jest głównym trenerem w swojej firmie szkoleniowej o tej samej nazwie i spędził wtorek na scenie, wyjaśniając wyraźne różnice między Stanami Zjednoczonymi a jego ojczystą Australią.

Sheargold powiedział między innymi, że w Australii nie ma ligi MLS. Oznacza to, że agenci udają się bezpośrednio do jednego z dwóch dużych australijskich portali, aby publikować ogłoszenia, a koszt wystawienia ogłoszeń waha się od 600 do 6,000 dolarów.

Jednak to sprzedawca zazwyczaj pokrywa ten rachunek, podobnie jak w przypadku wszystkich kosztów marketingowych związanych ze sprzedażą domu. W rzeczywistości Sheargold powiedział, że agenci sprzedawców muszą omówić ze swoimi klientami trzy kwestie finansowe: cenę domu, wysokość prowizji, która zostanie zapłacona oraz kwotę, którą sprzedawca wyda na marketing.

Według Sheargolda tworzy to nieco inną kulturę w Australii.

„W USA szukamy najniższej kwoty, jaką możemy wydać na marketing” – wyjaśnił. „Ale w Australii jest to kwestia największego narażenia”.

Ponoszenie przez sprzedawców większych kosztów marketingowych przy sprzedaży domu może nie wydawać się takim złym interesem. Istnieje jednak jeszcze jedna duża różnica kulturowa między Stanami Zjednoczonymi a Australią, której profesjonaliści z amerykańskiej branży mogą nie lubić: agenci kupujący są dość rzadcy.

„Być może jedna na 40 transakcji ma agenta kupującego” – powiedział Sheargold.

Od lewej do prawej: moderatorka Amy Somerville, David Hutchinson i Michael Sheargold w Inman Connect New York we wtorek. Źródło: AJ Canaria Creative Services

Kanada

David Hutchinson, broker w RARE Real Estate w Toronto w Kanadzie, podzielił się we wtorek sceną z Sheargoldem. Powiedział, że jego kraj często podąża za trendami amerykańskimi, jeśli chodzi o nieruchomości, choć z kilkuletnim opóźnieniem. I wyraźnie wskazał, że wolałby, gdyby Kanada nie zaczęła widzieć tego samego pozwy prowizyjne które obecnie nękają Stany Zjednoczone

Jednak pomimo podążania za podobnymi trendami Hutchinson stwierdziła również, że istnieją pewne znaczące różnice między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą – jedną z nich jest to, że w Kanadzie kredyty hipoteczne zazwyczaj obowiązują tylko przez pięć lat lub krócej. Rezultatem tego odmiennego krajobrazu kredytów hipotecznych jest to, że wielu Kanadyjczyków, którzy kilka lat temu uzyskali korzystne oprocentowanie, obecnie czeka na odnowienie i wpatruje się w znacznie wyższe stawki.

„Wiele osób w USA nie przemieszcza się obecnie ponieważ są zamknięci” – zauważyła Hutchinson, po czym zwróciła uwagę, że w Kanadzie dzieje się obecnie odwrotnie dzięki odnawianiu kredytów hipotecznych. „Nie mają innego wyboru, jak tylko się przenieść”.

Hutchinson powiedziała również, że kolejna różnica między Stanami Zjednoczonymi a Kanadą dotyczy przepisów dotyczących prywatności. W Stanach Zjednoczonych agenci mogą prowadzić kampanie marketingowe, korzystając z wysoce ukierunkowanych danych i narzędzi mediów społecznościowych, co gwarantuje, że ich reklamy dotrą do osób, które mogą chcieć je zobaczyć.

Jednak w Kanadzie przepisy dotyczące danych utrudniają dotarcie do zainteresowanych konsumentów, co oznacza, że ​​„nie możemy wyświetlać reklam ukierunkowanych” – stwierdziła Hutchinson.

W rezultacie kanadyjscy agenci płacą dużo za niższej jakości leady online w porównaniu do swoich amerykańskich odpowiedników. A konkretnie w przypadku Hutchinsona sprawiło to, że marketing online stał się ogólnie mniej warty.

„Mamy tendencję do kierowania naszych pieniędzy” – powiedział – „z dala od marketingu i skupiania się na utrzymaniu klientów”.

Wyślij e-mail do Jima Dalrymple'a II

Znak czasu:

Więcej z I Inaki