Waszyngton powinien przygotować się na nowe polskie preferencje w zakresie dostawców broni

Waszyngton powinien przygotować się na nowe polskie preferencje w zakresie dostawców broni

Węzeł źródłowy: 2953684

Niedawne obalenie polskiego rządu przy urnach wyborczych sygnalizuje pewne istotne potencjalne zmiany w postawie bezpieczeństwa najsilniejszego sojusznika NATO w Europie Wschodniej. Pod rządami kolejnego polskiego rządu amerykańskie firmy obronne mogą spotkać się z ostrzejszą konkurencją ze strony europejskiego przemysłu w zakresie dużych zakupów broni przez Warszawę. Łączna wielkość polskich wydatków obronnych może być mniejsza. Waszyngton powinien to zauważyć i zareagować.

Polskie Prawo i Sprawiedliwość, wiodąca partia poprzedniej koalicji rządzącej w kraju, zdobyła w wyborach 15 października najwięcej mandatów ze wszystkich partii, ale nie na tyle, aby utrzymać się przy władzy. W ogłaszając zwycięstwo, lider opozycji i były prezydent Polski Donald Tusk świętował sukces swojej partii. „Nigdy w życiu nie byłem tak szczęśliwy, że pozornie zająłem drugie miejsce” – powiedział.

Podekscytowanie Tuska może być krótkotrwałe. Bez zdecydowanej większości w parlamencie przyszły rząd centrowej Koalicji Obywatelskiej będzie prawdopodobnie słaby i chwiejny. Do utworzenia rządu Tusk będzie potrzebował wsparcia mniejszych partii lewicowych, a ich interesy nie zawsze będą zbieżne z jego interesami. Utrzymanie tych towarzyszy w swoim kręgu politycznym prawie na pewno będzie wymagało zwolnienia z dużych programów wydatków krajowych, prawdopodobnie kosztem potężnego polskiego budżetu obronnego, który obecnie stanowi 3.9 procent PKB kraju. Może to także wymagać powrotu do wcześniejszej preferencji Polski dotyczącej „podzielenia dziecka” w umowach zbrojeniowych pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a firmami europejskimi.

W trakcie kampanii Tusk obiecał wyborcom powrót do polityki proeuropejskiej. Ostatnim razem, gdy jego partia była u władzy, regularnie dzieliła główne zakupy w dziedzinie obronności pomiędzy firmy amerykańskie i ich unijnych konkurentów. Praktyka była zamierzona. Mega-umowy ze Stanami Zjednoczonymi, takie jak rozmieszczenie systemu obrony powietrznej Patriot, utrzymywały silne powiązania z Waszyngtonem. Inne zakupy z UE pozwoliły Warszawie ugruntować swoją reputację „gracza zespołowego” w Brukseli. O ile dotychczasowy rząd zerwał z tym podejściem, o tyle kolejny polski rząd prawdopodobnie do niego powróci. Jako były przewodniczący Rady Europejskiej Tusk może być nawet bardziej związany z UE niż wcześniej.

W najbliższym czasie największy potencjał zmian w polskiej obronie może pojawić się w powietrzu. Pod rządami ustępującego rządu Warszawa wydała duże pieniądze na zakup w 32 roku 35 myśliwców F-2020 od Stanów Zjednoczonych. Obecnie rozważa pozyskanie dwóch dodatkowych eskadr myśliwców wielozadaniowych. The głównych kandydatów w tym konkursie biorą udział Eurofighter Typhoon, wyprodukowany przez konsorcjum pod przewodnictwem europejskiego Airbusa, oraz F-15EX Eagle II, wyprodukowany przez amerykańskiego Boeinga. Jeśli następny rząd zdecyduje się kontynuować ten zakup, obie firmy będą musiały przedstawić przekonujące argumenty polityczne i geostrategiczne na rzecz swojej opcji oprócz możliwości swoich samolotów.

W terenie mogą nastąpić dodatkowe zmiany w ambitnych planach Polski dotyczących wystawienia na uzbrojenie najnowocześniejszych czołgów podstawowych. Na początku tego roku ustępujący rząd podpisał z Koreą Południową umowę o wartości 5.8 miliarda dolarów na zakup 1,000 czołgów K2 z tego kraju. Stanowiło to dodatek do umów o wartości 6.1 miliarda dolarów zawartych z Waszyngtonem na zakup setek amerykańskich czołgów M1A2 Abrams w ciągu następnych dwóch lat. Chociaż ta znaczna rozbudowa polskiego ciężkiego sprzętu pancernego miała wesprzeć plany Warszawy dotyczące 300,000-tysięcznej armii na nadchodzące lata, całkowity rachunek może być zbyt duży, aby nadchodzący rząd mógł go udźwignąć.

Nowe polskie rządy tradycyjnie rozkoszują się wycofywaniem lub modyfikowaniem decyzji obronnych swoich poprzedników. Kiedy w 2015 roku do władzy doszło Prawo i Sprawiedliwość, Polska poniosła „furia” Francji, która anulowała wielomiliardowy kontrakt na zakup 50 wielozadaniowych helikopterów Caracal od Airbusa. Zamiast tego Warszawa zdecydowała się zbudować polską wersję amerykańskiego Blackhawka. Chociaż nie przewiduje się większych zmian w strategicznym podejściu Polski do swojej obronności, jest bardzo prawdopodobne, że nadchodzący rząd dokona przetasowań w powiązaniach Polski z przemysłem obronnym i ograniczy plany rozbudowy militarnej.

To, co raczej nie zmieni się pod rządami kolejnego rządu, to szersza orientacja geopolityczna Polski. Kraj będzie w dalszym ciągu poważnie traktować groźby ze strony niebezpiecznych i destabilizujących sąsiadów, takich jak Rosja i Białoruś. Tymczasem pozostanie stałym celem złośliwych wpływów chińskich. Aby złagodzić te zagrożenia, Polska przez dziesięciolecia opierała się na stosunkach bezpieczeństwa ze Stanami Zjednoczonymi. Taka relacja przynosi korzyści obu stronom. Biały Dom może i powinien wykorzystać całą dostępną dźwignię dyplomatyczną wobec Polski, aby zapewnić, że nasze stosunki obronno-przemysłowe pozostaną żelazne.

Tymczasem Waszyngton może oczekiwać, że Warszawa utrzyma wsparcie dla Kijowa. Jednakże poważny test może nastąpić, jeśli w nadchodzących miesiącach na Ukrainę zostanie nałożona silniejsza presja, aby wynegocjować porozumienie z Rosją. W takim przypadku kolejny polski rząd może bardziej dostosować się do stanowiska Niemiec czy Francji, zamiast zgodnie z oczekiwaną zdecydowaną linią sojuszników, takich jak Wielka Brytania, Litwa i Rumunia. Radzenie sobie z tymi napięciami nie będzie dla Warszawy łatwe i zwróci się do Stanów Zjednoczonych o wskazówki.

Po zwycięstwie wyzwaniem dla partii Tuska będzie nie tylko jego utrzymanie, ale i zapłata.

Peter Doran jest starszym adiunktem w Fundacji Obrony Demokracji.

Znak czasu:

Więcej z Opinia o obronie