Trolle łączą siły - recenzja filmu | XboxHub

Trolle łączą siły – recenzja filmu | XboxHub

Węzeł źródłowy: 2992325
Recenzja filmu Trolle łączą siłyRecenzja filmu Trolle łączą siły
Recenzja filmu Trolle łączą siły

Chcielibyśmy wiedzieć, co było pierwsze. Czy taki był pomysł na Trolls Band Together, z prostą narracją o rozpadzie boysbandu, który później musiał się zjednoczyć, aby ocalić jednego ze swoich członków? A może była to decyzja o ponownym połączeniu NSYNC, boysbandu z lat 90., w którym występuje aktor podkładający głos Trollom, Justinowi Timberlake’owi, i aby ten zespół wykonał niektóre piosenki z Trolls Band Together? To chłopięca wersja utworu Chicken and the Egg. To sprawia, że ​​​​zastanawiasz się, jak powstają te inicjatywy cross-medialne. 

Moglibyśmy cynicznie spojrzeć na Trolls Band Together jako na chwyt marketingowy marki NSYNC, ale ignorowałoby to czysty wpływ grawitacyjny, jaki filmy Trolle wywierają na dzieci w pewnym wieku. Od miesiąca obserwujemy w naszym domu powrót trolli i żałujemy, że nie zatrzymaliśmy wszystkich zabawek z pierwszych dwóch filmów. Zatem nazywanie tego wyłudzaniem pieniędzy byłoby wyrządzeniem krzywdy. To zdecydowanie ma większą atrakcyjność.

Fabuła Trolls Band Together nie różni się zbytnio od dwóch pierwszych filmów. Trolle zostają schwytane, Poppy i Branch ruszają na ratunek, a po drodze zbierają świtę. Śpiewane są składanki, gatunki muzyczne są przemieszane, a Justin Timberlake i Anna Kendrick traktują film jak szafę grającą pełną hitów, które zawsze chcieli zaśpiewać. Dobra robota.

Tym razem damą trolla jest Floyd (Troye Sivan). To dawno zaginiony brat Brancha, który został schwytany przez ohydną Vivę i Fornira (Camilla Cabello i Andrew Rannells), popowy duet, który wysysał jego magię trolli, aby uczynić ich lepszymi wykonawcami. Branch chce uratować Floyda, ale Floyd jest uwięziony w nieprzeniknionej szklanej barierze, którą może przełamać jedynie Doskonała Harmonia. Jedynymi ludźmi, którzy potrafią osiągnąć idealną harmonię, jest boysband BroZone, którego członkami byli kiedyś Floyd i Branch. Branch musi zebrać zespół w całość (tytuł filmu odblokowany!), ale to oznacza pojednanie z braćmi, którzy woleliby się nie pojednać.

I tak oto rozpoczynamy naszą podróż Trollem: Poppy jest oszołomiona faktem, że Branch był w jej niegdyś ulubionym zespole, i też marzy o posiadaniu dawno zaginionego rodzeństwa (prawdopodobnie domyślasz się, dokąd zmierza to życzenie). Tiny Diamond jest gotowy na przejażdżkę, podczas gdy bracia trolle – poprzez serię prób i wydarzeń – uzupełniają resztę załogi. Czy dawne braterskie wrogości wyjdą na powierzchnię? Czy bracia zjednoczą się na czas, aby uratować Floyda? Czy wszystkie piosenki będą śpiewane przez NSYNC? Prawdopodobnie domyślasz się odpowiedzi na wszystkie te pytania.

Chociaż wszystko jest znajome i niewątpliwie ładne – seria Trolls ma niesławną zdolność tworzenia dotykowych światów, w których po prostu chcesz się przytulić – Trolls Band Together nie może oprzeć się wrażeniu, że zmniejszyła się w niemal każdej kategorii. Nie ma pojedynczego elementu, na który wskazałbyś i powiedziałbyś: „To! To oczywiście bzdury!”, ale wszystko wydaje się być nieistotnym echem tego, co było wcześniej.

Coś, co my i nasza rodzina pokochaliśmy w Trolls World Tour (nadal będącym jak dotąd szczytem serii), jest to, że była to podróż po gatunkach muzycznych. Gatunki te stworzyły mapę świata i powstawała fikcja, która miała sens. Ale w Trolls Band Together jest to prawie porzucone. Miejsca, do których trafiamy, nie są podzielone gatunkowo, to po prostu opuszczone karnawały i neonowe kasyna, które można znaleźć w każdym filmie animowanym. Viva i Fornir nie są ucieleśnieniami gatunku muzycznego, chyba że reprezentują nadprodukcję, automatycznie dostrojoną muzykę współczesną. Nie sądzimy jednak, że Trolls Band Together jest na tyle sprytny, aby formułować takie stwierdzenia. Są raczej pośmiewiskiem pokoleń głodnych mediów społecznościowych. Ziewam – tak, idziemy tam ponownie.

Potem są piosenki. Są przyzwoici – szczególnie „Better Place” jest w naszym domu powtarzane – ale to nie jest Trolls World Tour. Świadomie pozostają w gatunku boysbandów i popu, a to stracona szansa. Pozwalając Justinowi Timberlake'owi i NSYNC tak mocno kierować ścieżką dźwiękową, traci ona na rozmachu.

I bardziej niż w przypadku poprzednich filmów, zaczyna działać fanowski serwis. Mamy teraz dużą obsadę trolli i bergenów, a DreamWorks nie będzie sprzedawać zabawek, jeśli nie będą zawierać wszystkich. Jest więc sporo gadania, ponieważ inne postacie są pokazywane lub zabierane ze sobą, choć bez nich fabuła byłaby nieco sztywniejsza. Kiedy masz do zebrania pięciu braci przez cały film (plus oczywisty dodatek rodzeństwa Poppy), to jest to znacząca lista obsady.

Skłamalibyśmy jednak, gdybyśmy powiedzieli, że nie było to zabawne. Jest zabawna przerwa w ręcznie rysowanej animacji, kiedy Tiny Diamond naciska przycisk „Hustle” na swoim pojeździe. Filmy Trolle wciąż mają talent do przekształcania numerów muzycznych w sekwencje akcji, których zakończenie jest odpowiednio chwytliwe i dynamiczne. A w niektórych boysbandach jest niezła zabawa, a dzieci płci męskiej muszą choć raz stać się dorosłe.

Trolle Band Together to najgorszy z filmów o Trollach, ale to raczej świadczy o ich dotychczasowej jakości. Ma wszystkie elementy filmu o Trollach, ale – podobnie jak Floyd, który jest używany przez złoczyńców w filmie jak bateria – wydaje się pozbawiony swojej normalnej bezczelności. Piosenki nie śpiewają tak jak wcześniej; świat wydaje się nieco bardziej ogólny; lista postaci jest bardziej przepełniona.

Fani Trolli oczywiście będą zachwyceni Trolls Band Together, ale istnieje wrażenie, że w przypadku czwartego filmu potrzebny jest nowy pomysł. Wzór zaczyna się ujawniać, a Trolle potrzebują czegoś więcej niż tylko brokatu, aby załatać pęknięcia.

Znak czasu:

Więcej z Xbox Hub