Problem zanieczyszczenia marihuaną DDE w Waszyngtonie rozwiązany, na razie

Problem zanieczyszczenia marihuaną DDE w Waszyngtonie rozwiązany, na razie

Węzeł źródłowy: 2758170

Washington State Liquor and Cannabis Board (WSLCB) wydała biuletyn Poniedziałek, 7 lipca, stwierdzając, że jego działania egzekucyjne związane z kwietniowym ostrzeżeniem o zanieczyszczeniu DDE zostały zakończone. Na początku tego roku, w kwietniu, mnóstwo produktów konopnych licencjobiorców hrabstwa Okanogan zostało przetestowanych „na gorąco” podczas losowych testów Departamentu Rolnictwa Waszyngtonu (WSDA) na obecność dichlorodifenylodichloroetylenu („DDE”). DDE to pochodna substancja chemiczna, która powstaje w wyniku rozkładu niesławnego „DDT” (dichlorodifenylotrichloroetanu), który był szeroko stosowany w Stanach Zjednoczonych jako pestycyd, dopóki nie został zakazany w 1972 roku.

Wyniki badań pestycydów

Początkowo WSLCB nałożyło blokady administracyjne na 18 licencjobiorców i przeprowadziło dodatkowe testy ich produktów z konopi indyjskich, a także gleby i wody na tym obszarze. Ostatecznie na licencjach pięciu licencjobiorców pozostały blokady administracyjne, które zostały teraz usunięte. Według WSLCB dalsze testy dały wynik pozytywny dla 61 ze 108 produktów na obecność DDE powyżej limitów działania. Produkty te zostały zidentyfikowane, nałożono na nie blokady, a WSLCB będzie współpracować z licencjobiorcami w celu ich zniszczenia. Jeśli interesuje Cię interaktywna mapa stanu pokazująca wyniki testów pestycydów, to jest tutaj.

Reżim testowania pestycydów i metali ciężkich dla konopi indyjskich

Waszyngton uchwalił system testowania pestycydów i metali ciężkich w przypadku konopi indyjskich w marcu 2022 r. Reguła poziomu działania pestycydów wymienia 59 dozwolonych związków pestycydów i ich dopuszczalne progi, pod kątem których produkty z konopi indyjskich muszą zostać sprawdzone przed sprzedażą. DDT i jego pochodna DDE nie znajdują się na liście związków, które są badane. WSLCB przyznało to w swoim ostrzeżeniu, że „certyfikowane przez państwo laboratoria testujące konopie indyjskie nie są zobowiązane do przeprowadzania badań przesiewowych na obecność DDE wśród 59 pestycydów objętych obowiązkowymi testami, ponieważ zanieczyszczenie DDE powyżej dopuszczalnych poziomów nie pojawiło się gdzie indziej”.

Kiedy o tym pisałem wtedy, skrytykowałem państwo za to, że nie umieściło DDT/DDE na liście 59 związków, pod kątem których badane są wszystkie produkty z konopi indyjskich. Może się to wydawać rozgrywającym w poniedziałkowy poranek, ale uznałem to za uzasadnione ze względu na powszechne historyczne użycie DDT w Waszyngtonie. Wydłużony okres półtrwania tego związku sprawia, że ​​ma on skłonność do pozostawania w stanie utajonym w glebie i pojawiania się ponownie wiele lat po użyciu, co czyni to szczególnie prawdziwym.

Jak wspomniano powyżej, za wyłapanie skażenia DDE odpowiedzialna była WSDA, a nie certyfikowane laboratorium. To dlatego, że obowiązkowa procedura przesiewowa dla wszystkich konopi nie obejmuje testów DDT/DDE. WSLCB nie powiedział, czy DDT/DDE zostanie dodany do obowiązkowych badań chemicznych. Z tonu biuletynu WSLCB wynika, że ​​certyfikowane laboratoria badawcze w tym stanie po prostu nie mają sprzętu do testowania skażenia DDT/DDE. Dodanie go do listy może w tej chwili nie wchodzić w rachubę. Wiemy, że w stanie brakuje laboratoriów testowych, które są wyposażone do przeprowadzania obowiązkowych testów w obecnej postaci.

To powód do niepokoju. W tej chwili WSDA może być jedyną agencją zdolną do testowania marihuany pod kątem DDE, a stosowanie DDT w stanie nie ograniczało się do hrabstwa Okanogan. Wygląda na to, że podobna sytuacja z udziałem DDE lub innego starego zanieczyszczenia z pewnością może się zdarzyć i pozostać niezauważona po wprowadzeniu produktu na rynek. Byłoby miło wiedzieć, że wszystkie produkty z konopi indyjskich były odpowiednio sprawdzane pod kątem zanieczyszczeń, zamiast mieć nadzieję, że WSDA złapie je, zanim zbyt wiele osób użyje skażonej marihuany. Całkowite uniknięcie takich problemów jest prawie niemożliwe, ale wczesne wykrycie problemu poprzez obowiązkowe badania przesiewowe wydaje się jedynym praktycznym rozwiązaniem.

Podtrzymuję moją wcześniejszą krytykę, ale WSLCB zasługuje na uznanie za to, że robi tutaj wszystko, co w jej mocy. Podjęcie wysiłków w celu przetestowania wszystkich potencjalnie skażonych konopi, gleby i wody, jeśli było to konieczne do zapewnienia bezpieczeństwa konsumentów, było niełatwym zadaniem. Imponujący jest fakt, że wstępne wyniki doprowadziły do ​​dość szybkiego usunięcia 2/3 blokad administracyjnych licencjobiorców i zniesienia wszystkich pozostałych blokad administracyjnych. Co najważniejsze, wygląda na to, że nikt nie został poważnie ranny, a WSLCB wykonało dobrą robotę, łagodząc wszelkie szkody.

Znak czasu:

Więcej z Harrisa Brickena